Kto i kiedy może się go domagać?
Niby każdy się jego domaga, ale czy na niego zasługuję?
Całe życie go oczekiwałam.
Hm.. szacunek od rodziny to chyba najbardziej potrzebny element w naszym życiu.
Pragnęłam , aby ojciec chociaż raz mnie przytulił i powiedział "dobrze, że Cię mam!"
Nigdy się tak nie stało. Chciałabym tylko usłyszeć jakieś miłe słowa oraz zobaczyć niewielki czyny.
Chciałabym, aby ojciec nie wołał mnie tylko jak coś od mnie potrzebuję. Chcę być kimś ważnym.
Nie chce być tylko negowana i poniżana. W mojej głowie otwiera się ocean złych myśli.
Sądzę, że lepiej jakbym zniknęła z jego życia miałby spokój.
W mojej głowie rodzi się wstręt do samej siebie, przecież jeżeli najbliższy człowiek mnie nie może zaakceptować to jak ja mam siebie akceptować?
Ponoć szacunek się zdobywa. W takim razie on mi go nie da, ponieważ zawsze byłam za mamą.
Nigdy nie przyniosłam mu połówki na stół.
Nie stałam podczas awantur za nim.
Nie stałam podczas awantur za nim.
Nigdy nie powiedziałam do niego "tato" ....
Niestety zawsze się martwiłam żeby wrócił do domu.
Niestety zawsze się martwiłam żeby wrócił do domu.
Wykreowałam sobie jego obraz jako tyrana, ale zarazem ojca, którego poniekąd kochałam.
Nie rozumiałam go, bałam się, krzyczałam z bólu i strachu.
On był tak blisko, że tego nie zauważał.
On był tak blisko, że tego nie zauważał.
Podczas każdej awantury płakałam. Myślałam, że zabiorę go na litość.
Ujrzy łzy córki to przestanie.
Ujrzy łzy córki to przestanie.
Zawsze to mnie mama uciszała, bo jak płakałam jeszcze bardziej go denerwowało.
Jego własne dziecko go doprowadzało płaczem do jeszcze większej złości?
Nigdy nie wiedziałam co mam robić. Stać, leżeć, klęczeć? Oddychać?
W mojej głowie jest bałagan! Tak jak mówi, że ja nic w głowie nie mam.
Miłość uciekła dalej niż się spodziewałam.
Wszystkich potrafię odsuwać.
Walczyłam tyle czasu o mojego ojca!
Każda walka się kiedyś kończy.
Podczas gry na czas zdobywa się punkty.
Ten, który robi więcej i nie zatrzymuję się wygrywa!
Ja prawdopodobnie z emocjami do ojca przegrałam.
Pojedynek był nierówny, ale zarazem bardzo męczący.
Stawałam na najwyższych górach, choć mam lęk wysokości, aby zdobyć szacunek ojca.
Nie zdobyłam jego, ani samej siebie.
Dla Was rada:
Zajdźcie szacunek dla samych siebie. Zacznijcie być i żyć dla Was!
Doceniajcie tym kim jesteście oraz jak wiele już osiągnęliście.i ile dopiero zdobędziecie!
Skąd czerpię siłę na lepsze jutro?
Według mnie to lepsze jutro musi kiedyś nastąpić.
Siłę nabieram dla mamy, dla treningów, dla przyjaciół...
No i znowu gdzie w tym wszystkim jestem JA?
Odnajdźmy razem dobrą drogę życia.
Treningiem nie tylko zdobywam siłę i wytrzymałość fizyczną, ale także psychiczną,
Uczę się chodzić z głową skierowaną ku górze. Nie chowam się przed problemami.
Zaczynam je rozwiązywać w cztery oczy!
Nie dołują mnie już małe problemy, ale niekiedy mi brak sił.
Trenuję, przecież wtedy nabieram sił! Tak, ale nie takiej siły.
Siła psychiczna przychodzi dwa razy wolniej.
Oczekujemy jej, szukamy, ale ona nadal nie jest taka silna jak kiedyś.
Dajmy jej czas na odbudowę.
Ojciec nauczył mnie, że mam dać tyle szacunku komuś, ile go od danej osoby otrzymuję.
Nadal się z tym nie zgodzę, ponieważ jemu i tak daję miarkę więcej.
Szanuję każdego. Każdemu człowiekowi się on należy, jeżeli Tobie też daję szacunek.
Dziewczyny szanujcie swoje ciało i umysł. Uczcie się na błędach innych!
Sowich nie powtarzajcie nigdy drugi raz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz