Żyję, aby nigdy się nie poddać!
Kiedy człowiek jest na dnie, to
najlepszy moment, aby powiedział STOP, coś jest nie tak.. przecież muszę
zmienić swoje życie... Najlepszym mentorem zmiany trybu życia i
nastawienia do niego jesteś TY sam! Kto Cię lepiej poprowadzi przez
życie jak nie TY sam,przecież to my siebie znamy najlepiej.
Choć czasem
się gubimy to i tak czujemy co chcemy zrobić!
Nigdy nie dajmy się
zrzucić z naszego toru, żyjemy tak jak my chcemy a nie tak jak ktoś inny
by tego oczekiwał!
Ja nie walczę z sobą, ja walczę z moim cieniem, którego chce wyprzedzić o krok! :D
Każdy dzień, gdy otwieram oczy i zaczynam normalnie funkcjonować to kolejny krok, by pokonać ten nasz "cień", który nas męczy, rzuca nam przeszkody!
Hm... dużo było wydarzeń, które zapadły mi w pamięci ...
Zaczął się gorzej niż fatalnie ;)
6 styczeń ......
Kolejna awantura, tylko tym razem coś gorszego..
Pierwszy raz widziałam jak uderzył mamę!
Nie mogłam sobie z tym poradzić przez dłuższy czas. Odwiedziny u psychologa, pedagoga....
Zeznania na policji. Najgorsze, że to ja zadzwoniłam po policję oraz to, że byłam obwiniana za to. Nie mógł tego ojciec przeżyć, że to ja mogłam zrobić. Wypowiedziane zdanie w moją stronę "Jaki jestem ojciec do Ciebie jestem!" --- gorzej niż cios prosto w serce.
Ale
cóż.. nie należy ten rok do udanych.
Potem wakacje do udanych nie należą, ale nie ma co ciągle narzekać byłam nad morzem, w górach. Mniejszy fakt, że o kulach...
Natomiast potem było nie koniecznie ciekawie bo każdy się odsunął, ponieważ postanowiłam z czegoś zrezygnować! Miałam miesiąc przemyślenia i do tej pory nie wiem co robię, gdzie jestem i po co ...
Żyję chwilą, nie oczekuję jakiś oklasków z decyzji jakie podejmuję, ale uwierzcie, że zaczęłam trenować inny sport w najgorszym czasie, ale to dzięki TRENEROWI odbiłam się od dna :) ... Różnie bywało!
Treningi były mocne, ale mimo tego się NIE PODDAŁAM! Hm... wchodząc pierwszy raz na salę miałam brak odwagi. Dzięki trenerowi nadal tam jestem.
Ktoś nie rozumie co to pasja, którą odkrywam w najmniej dogodnym momencie życia. Tak trenowałam wcześniej coś innego i nie wstydzę się tego, że wkręciłam się w to...
Niestety ciągłe kontuzję znużyły mnie oczekując na cud....
Ponadto miałam w krótkim czasie kontuzje typu: zwyrodnienie kolana, problemy z kręgosłupem, pęknięcie śródstopia, oraz zwyrodnienie stawu biodrowego...
Największa
satysfakcja z treningów to nie otrzymanie nagród, jakiś stopni choć to także wielkie
wyróżnienie, ponieważ łzy szczęścia było można zobaczyć... Liczy się ta
DUMA: ze strony ludzi, którzy się nie odsunęli. ale byli przy mnie i wierzyli
oraz wspierali. Te osoby pewnie wiedza o kogo chodzi m.in. TRENER,
TOMEK, MAMA, GOSIA ...
Wszyscy którzy przyczynili się do mojego sukcesu
;)
To są początki, ale będzie aby lepiej!
W tym roku nikomu nie mam zamiaru nic udowadniać, aby tylko Wam pokażę, że nie warto z zazdrości odwracać się!
+++UŚMIECH!+++
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz